My angels ♥

My angels ♥

niedziela, 2 marca 2014

Mr. Teacher

Czekałam, czekałam i czekałam. Przez tą godzinę zdążyłam policzyć wszystkie kafelki w tej sali. I do tego nauczyłam się wzorków ze ścian na pamięć. 11 obrazów, 5 okien, 4 ściany. Nauczyciel już ma u mnie wielkiego minusa. Przyszłam tutaj, żeby uczyć się tańca, a nie żeby znać każdy szczegół tego pomieszczenia. Inni uczniowie też byli już zniecierpliwieni, ale tylko ja siedziałam sama pod ścianą jak jakieś piąte koło u wozu. Uszy mnie już zaczynały boleć od tych krzywych słuchawek, jednak muzyka działała na nie kojąco. Zamknęłam oczy i udałam się w mój świat marzeń. Odpłynęłam. Zapomniałam nawet, gdzie jestem. To dziwne. Czasami, jak bardzo wczułam się w melodię i tekst, to nie było ze mną kontaktu. Słuchanie muzyki można porównać ze stanem po zażyciu narkotyków - euforia, swój własny świat, brak kontaktu z ludźmi... Byłam uzależniona od własnej odmiany kokainy. Tak to nazywałam.
- Hej, tu Ziemia. Żyjesz? - ktoś mnie wybudził z transu, wyciągając mi z uszu słuchawki i potrząsając mną. Wstałam, odwróciłam się i zamachnęłam się, żeby dać temu komuś nauczkę, jednak ku mojemu zdziwieniu, chłopak był szybki i złapał moją rękę, odpychając atak.
- Ehh, pierwszy dzień, a uczniowie już chcą mnie zabić. To zajęcia z tańca towarzyskiego, a nie karate, dziewczyno. - chłopak uśmiechnął się łobuzersko i się odwrócił. Zamurowało mnie. Jak on śmiał mówić do mnie w taki sposób?! Podążyłam za nim.
- Hah, i co? Minus 5 punktów dla Gryffindoru? - zapytałam z pogardą i kpiną w głosie. Mój nauczyciel zaśmiał się i spojrzał na mnie.
- Żartujesz? 15. - już miałam coś odpowiedzieć, ale nie dał mi dojść do słowa. - Witam wszystkich. Tak, wiem. Już pierwszego dnia zaliczyłem niezły fail. Ile? Godzina?
- Godzina i szesnaście minut. - powiedział jakiś chłopak.
- Przepraszam, ale to nie moja wina. Wypadła mi ważna sprawa. Dobra, to może się poznamy? Ja jestem Kendall Schmidt.
Cisza.
- To może pani karateka z Gryffindoru się nam przedstawi, co? - zapytał podchodząc do mnie.
- A może pan ze Slytherinu przestanie się tak głupkowato uśmiechać, co? - wycedziłam przez zęby.
- Powiesz w końcu, jak się nazywasz, czy mam ci ukraść dokumenty, żeby się dowiedzieć? - zapytał z politowaniem.
- Evans. Alice Evans. Dla przyjaciół Ali. Ale my nie będziemy przyjaciółmi. - uśmiechnęłam się.
- Evans? Minus 20 punktów. - podszedł do jakiejś tablicy, zapisał na niej moje nazwisko i liczbę punktów.
- Za co?! - zapytałam zirytowana.
- Po prostu cię nie lubię. - odparł z uśmiechem.
''Chce wojny? To będzie ją miał.'' - pomyślałam.
Wszyscy pozostali się przedstawili i nasz nauczyciel od siedmiu boleści znowu przemówił.
- Pierwszy taniec, jakiego będziemy się uczyć, to walc. Dobierzcie się w pary.
Jak powiedział, tak zrobili...wszyscy oprócz mnie. Nie znałam tu nikogo i nikt nie pchał się, żeby ze mną tańczyć. No cóż, trudno.
- Została jakaś dziewczyna bez pary? Bo potrzebna mi partnerka. - Kendall zaczął się rozglądać po sali. W pewnym momencie jego wzrok trafił na mnie. ''O nie. Tylko nie to.'' - pomyślałam.
- Ali! - wyraził udawany entuzjazm - Zapraszam do mnie. - uśmiechnął się. Spuściłam głowę i powoli podążyłam w jego kierunku. Na miłość Boską, nie chcę wyjść stąd połamana! Staliśmy naprzeciwko siebie. Chłopak położył jedną rękę na mojej talii, a drugą złapał moją dłoń. Ja za to swoją drugą dłoń położyłam na jego ramieniu.
- Nie bądź taka spięta. - wyszeptał mi do ucha. Przeszły mnie ciarki.
Kendall mówił mi po kolei, jakie kroki wykonywać. Kilka razy niechcący, a kilka chcący, podeptałam mu stopy. Muszę jednak przyznać, że był świetnym tancerzem. Gdy mnie prowadził, poczułam się jak na jakimś balu. Reszta też zaczęła tańczyć. Przećwiczyliśmy walca kilka razy i zajęcia dobiegły końca. Wszyscy już wyszli, a ja jeszcze zbierałam rzeczy spod ściany, pod którą wcześniej siedziałam.
- Jak ci się podobała pierwsza lekcja? - zapytał Kendall, którego wcześniej nie zauważyłam.
- Była okropna. Nie umiesz tańczyć, niestety. - podeszłam do niego i poklepałam go po ramieniu.
- Na pewno? Chcesz się jeszcze raz przekonać? - zapytał z uśmiechem i przyciągnął mnie do siebie.
- Lekcje się już skończyły... - próbowałam wyrwać się z jego objęć.
- Powiedzmy, że to takie zajęcia pozalekcyjne. - podszedł do magnetofonu i włączył piosenkę. Wrócił do mnie i położył ręce na mojej talii. Zaczęliśmy się kołysać w rytm melodii. Wtuliłam się w niego. Zapomniałam na chwilę o tym, że znienawidziłam go od pierwszego wejrzenia.
- Chyba źle zaczęliśmy naszą znajomość, nie sądzisz? - zapytał blondyn.
- Też tak myślę. - spojrzałam w jego oczy. Nieziemskie, zielone oczy. On nie był zły, chamski, wredny, czy głupi. Zobaczyłabym to w nich.
- Mogę cię pocałować? - zapytał chłopak. Moje serce zaczęło szybciej bić.
''Żyje się raz'' - pomyślałam. Pocałowałam go. Najpierw delikatnie, potem coraz namiętniej. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. To była cudowna chwila. Piosenkę nadal było słychać. Swoją odmianę kokainy już mam. Teraz znalazłam swoją własną odmianę heroiny.
___________________________________________________________________________________
I jak się podobało? Bądź nie podobało?
Proszę was o komentarze, bardzo ładnie proszę ._.
Piszcie w nich, jakie opowiadania chcecie i z kim, BŁAGAM WAS.
A jeśli wam się nie podoba, to też napiszcie. Wtedy zawieszę, lub usunę bloga ;_;

4 komentarze:

  1. NIE! NIE! NIE! Nie usuwaj. Jeśli chcesz to ci go zapromuję. Tylko go nie usuwaj!!! Błagam!!! Błagam!!!
    Jest ŚWIETNA!! Ubustwaim tego bloga! Tera z Jamesem :)
    xoSylwia

    OdpowiedzUsuń
  2. To było genialne ,a ta końcówka
    cudowna. ''Mogę cię pocałować?'' to było słodkie.
    Czekam na nexta ;)
    Ola...Rusher

    OdpowiedzUsuń
  3. NIEEEE !! Jak usuniesz to sie powiesze <3 masz talent ;** Jak to nie problem to moze byc z Jamesem ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super twój blog jest świetny kocham takie opowiadania !!!! Nie usuwaj bloga :-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń